poniedziałek, 1 kwietnia 2013

Take this Waltz

Dziś dość nietypowo - zamiast dekoracyjnych inspiracji proponuję film, który również może być żródłem miłych doznań. Bądź najzwyczajniej w świecie, chwili relaksu... to co, rozsiadamy się na naszych stylowych sofach?


Kiedy nowe staje się stare?

Take this Waltz, czyli historia, która spotkać może każdego. Kobieta w towarzystwie dwóch mężczyzn. Jak to się może skończyć? Nie tak ciekawie, jakbyśmy chcieli. Walka pomiędzy pogodnym, ciepłym i bezpiecznym związkiem, a powiewem świeżości, nieznanej aury, nowości. Tylko kiedy nowe staje się stare? Jedno jest pewne – dwóch mężczyzn to o jednego za dużo. 

Margot [Michelle Williams] jest w pięcioletnim związku małżeńskim – szczęśliwym, kochającym się, ciepłym. Wraz z Lou [Seth Rogen] znają się na pamięć, mają wspólny, tylko im wiadomy język, przybierają role, bawią się, żartują, znają swój indywidualny kod. Potrafią ze sobą być, kochać się dzieląc jednocześnie poczucie humoru. Idealnie! Nie jest jednak tak perfekcyjnie, skoro uwagę Margot przykuł przypadkowo (a może nie) spotkany Daniel [Luke Kirby], który od początku zaintrygował bohaterkę swoja bezczelnością. Kolejne przypadkowe spotkanie rozwija ciekawe dialogi, a fakt bardzo bliskiego sąsiedztwa (przypadek?) jeszcze ją potęguje.

Już na początku dialog między nieznajomymi sugeruje, że będzie to film o byciu pomiędzy oraz o konsekwencjach, które z tego płyną. Nawiązanie pewnej wspólnej więzi,  tajemniczy nastrój, a w końcu seksualne napięcie wyczuwalne przez obojga burzy w Margot jej beztroskie w świadomości małżeństwo. Nie dzieje się nic złego, wszystko pozostaje na poziomie słów i myśli. Żadnej zdrady, kochanków, zakazanych namiętności, wykrytych podłości. Nie dochodzi do fizycznej bliskości, rodzi się jedynie pewna mentalna bliskość i rozdarcie między nowym a starym, między znaniem się ze wszystkich stron i bezpieczeństwem, które z tym się wiąże a poznawaniem czegoś od podstaw, między milczeniem a rozmowami o wszystkim i niczym. To chęć świeżości, nowości, która drzemie w każdym z nas. To braki, których nie zauważamy w swoim życiu, dopóki nie zobaczymy ich wypełnienia w drugim człowieku.

Scena z muzyką Leonarda Cohena o tym samym, co film tytule pokazuje, jak złudne jest nasze odczucie nowości, jak szybko świeżość przemija, jak cykliczne zatacza kręgi, jak błysk nowości ściera się z czasem. – Czasem się chce czegoś nowego. Nowe jest błyszczące. – Nowe robi się stare. [cytat z filmu]
Film, który bazuje na ważności dialogów niż szalonych zwrotów akcji. Melancholijne nastroje, chwilami zabawne sceny, fenomenalna Michelle Williams, samoistnie podjęte decyzje i ich nieodwracalne skutki, historia wpisana w życie. Być może, tak jak to usłyszała Margot, trzeba się pogodzić  tym, że w życiu są braki. Nie wypełnisz ich, choćbyś się zesrała.